środa, 20 stycznia 2016

Przyjemność, która nie tuczy czyli.... porównanie czekoladek

Cześć wszystkim! :)
W przerwach w nauce...  Piszę dla Was recenzję z porównaniem! :)

Nie przedłużając, dzisiaj mam zamiar porównać dla Was paletki czekoladowe. Jako, że od jakiegoś dłuższego czasu mam przyjemność testować Chocolate Bar z Too Faced oraz czekoladkę z Makeup Revolution, to przychodzę właśnie z takim postem. Nie da się ukryć, że palety są łudząco podobne - wydaje mi się, że jedynie rozłożenie cieni się trochę różni, może niektóre odcienie... Jednak dla mnie ta różnica jest niewielka.






Pierwsza chyba największa różnica to cena... Paletka MUR kosztuje ok. 40 zł i jest dostępna w większości drogerii internetowych. Paletka TF to koszt znacznie wyższy i zdecydowanie nie na miarę kosmetyków drogeryjnych - ok. 180 zł. Dostępna jest w drogeriach Sephora.






Obie paletki wizualnie wyglądają bardzo ładnie - obie przypominają czekoladę, jak widać na powyższych zdjęciach. No... w końcu taki był zamysł :). Paletka TF jest metalowa, zamykana na magnes, Generalnie wygląda bardzo ładnie i dość ekskluzywnie. Paletka MUR to dobrej jakości dość gruby plastik, któremu również nie mogę nic zarzucić.

Kolejną zauważalną, a nawet powiedziałabym WYCZUWALNĄ różnicą jest to, że paletka TF przepięknie pachnie czekoladą, chyba każdy zachwyca się tym zapachem... Może to śmieszne, ale same cienie mają smak słodko-czekoladowy. Bardzo fajny 'uprzyjemniacz' makijażu. W końcu miło się malować przy tak pięknym zapachu czekoladki. Paletka MUR nie ma wyczuwalnego szczególnego zapachu  - dla mnie pachnie ona po prostu cieniami :D.

Jeśli chodzi o konsystencję cieni - wydaje mi się, że te z TF są bardziej miękkie i jak gdyby kremowe. Natomiast z MUR są bardziej suche i pudrowe, jednak równie przyjemne.

Co zauważyłam i niestety, ale dla mnie to duuuży minus paletki Chocolate bar to to, że cienie bardzo się osypują. Niestety przy takiej cenie oczekiwałam, że mój makijaż będzie schludny. Jednak nie polecam nałożyć korektora pod oczy a później cieni - róbcie to w odwrotnej kolejności... No chyba, że jesteście zainteresowane efektem pandy ;D.

Oczywiście nie mogę powiedzieć, że cenie MUR się wcale nie osypują, bo się osypują. Jednak mam wrażenie, że troszkę mniej. Poza tym mam wrażenie, że przez ich pudrowość wpływa na to, że nie przyklejają się one natychmiastowo do skóry pod oczami. I do tego porównując ich niską cenę... Możemy przymknąć na to oko.

Jeśli mam mówić o trwałości, to jak dla mnie, na mojej skórze itd. jest porównywalna. U mnie wytrzymują bez problemu cały dzień. Nie zawiodłam się też malując nimi na rożne imprezy, kiedy makijaż miał trzymać się w ładnym stanie całą noc.

W obu paletkach mamy 16 cieni - matowych, satynowych i połyskujących, w tym 2 duże cienie - jasny beż i jasny rozświetlający cień, co według mnie jest dobrym krokiem, ponieważ są to najczęściej i w największej ilości używane cienie.

Porównanie cieni




Sami możecie sobie porównać jak bardzo są podobne. :)

Życzę miłego wieczoru :)

Buziaki :***

2 komentarze:

  1. bardzo fajny post :) ciekawa byłam właśnie jak się ma ta z MR do oryginału :)

    OdpowiedzUsuń